3 czerwca o 8 rano ruszyliśmy w 10 osobowym składzie do Białowieży. Przez Strablę, Plutycze, Hajnówkę, Budy, Wajrakowe Teremiski o 17 byliśmy w Białowieży. Mijane po drodze białoruskie wioseczki, piękna pogoda, przepiękna puszcza i Green Velo – nic tylko jechać i podziwiać! Apetyt też nam dopisywał w hajnowskim barze бабушка -Babuszka gdy zapłacisz za pierogi lub kartacze czekasz w ogródku i słyszysz z głośnika – ” pierogi nr 7 lub kartacze nr 11, tylko peronów nie wymieniają, trochę „Misiem ” jechało!
Wieczornica, bo imieniny prezesa – oczywiście -ale nie śpiewaliśmy partyzanckich pieśni, ani nie gadaliśmy o polityce, mieliśmy gościa – Krzysztofa Petruka- dyrektora szkoły, przewodnika, historyka-pozdrawiam Krzysiu i dziękuję
W niedzielę rano 18 km przez puszczą do Narewki- oj równiarki dawno tam nie było! Nie chcieliśmy jechać tą samą drogą i chyba trochę przekombinowaliśmy! Niektóre fragmenty bocianiego szlaku, przez miejscowość Puchły, ciekawa rozmowa z proboszczem miejscowej cerkwi, Kaniuki – tragiczna – piach, wertepy, korzenie- to nie był dobry wybór, asfalt dopiero od Czerewek. I tak po pokonaniu 220 km , bez żadnej awarii cali i zdrowi aczkolwiek zakurzeni wróciliśmy do Łap.
P.S. Nie lubimy ministra Szyszki! Bardzo go nie lubimy! Drzewa i zwierzęta lubimy!
Pozdrawiam. L.Ł.